Miejsca:

Chiny (23) Kambodża (2) Katar (3) Tajlandia (6)

środa, 25 lipca 2012

Chiny oczami kobiety

Po bardzo rzetelnym, ale niemal pozbawionym emocjonalnego aspektu wpisie Tomka, postanowiłam dodać jeszcze kilka słów od siebie. Chiny - pierwsze wrażenia oczami kobiety :)

Orientacja w terenie.
Gigantyczne lotnisko robi wizualne wrażenie, ale z praktycznego punktu widzenia po wyjściu z samolotu dotarcie do czegokolwiek zajęło nam przynajmniej pół godziny, w dodatku bez szczególnie precyzyjnego oznakowania, czy przechodzenie przez etap okazywania paszportów aby na pewno powinno odbywać się przed odbiorem bagażu. Kosztowało mnie to trochę stresu, szczególnie że po bagaż trzeba było jechać specjalną kolejką dużo dalej, ale ostatecznie wszystko udało nam się załatwić bez większych problemów i po ponad godzinie mogliśmy zacząć szukać sposobu na opuszczenie terminala.

Toalety.
Kabiny w WC oznaczone rysunkiem "dziura", o czym Tomek pisze, zaskakujące były dla mnie o tyle, że Chinki wchodziły tylko do nich :P Być może to chęć zrobienia dobrego wrażenia na zachodnich przybyszach sprawiła, że znalazłam również kabinę z normalnym kibelkiem. Śmiem jednak przypuszczać, że takie luksusy mogą stanowić lotniskowy wyjątek... Zobaczymy.
Jak napisałam, tak się okazało. Toaleta na dworcu w SH wyglądała tak:



Woda.
Po darmowej drinking water z papierowego rożka, na stacji kolejowej wypadało w końcu zaopatrzyć się we własne picie. Poszliśmy więc do sklepu spożywczego, w którym znaleźliśmy różne dziwne rodzaje wód, ostatecznie decydując się: Tomek na europejską wodę Nestle, a ja kierowana pokusą poznawania tutejszych "specjałów" wybrałam "purified water for drinking" z wizerunkiem i autografem jakiegoś chińskiego gwiazdora. Nie był to - jak się okazało - wybór najlepszy, ale z pewnością interesujące doświadczenie. Po zmaganiach z odkręceniem butelki w końcu moim nozdrzom objawiła się delikatna woń alkoholu. Gdy spróbowałam to wypić okazało się, że węch mnie nie mylił, gdyż woda ma posmak wódki.
Po wmuszeniu w siebie pół butelki podjęłam decyzję o przeznaczeniu reszty na mycie zębów (ponoć nie powinno się do tego celu używać wody z kranu)... Etykietkę zostawiam na pamiątkę.

Ludzkość.
Na pierwszy rzut oka większość Chińczyków bywa bardzo pomocna, patrząc na proces zdobywania dostępu do WiFi w McDonaldzie czy zakupu biletów na pociąg. Gorsze wrażenie robią ci, którzy bez skrupułów wpychają się w kolejkę, depczą nam po piętach chuchając nam na karki i bez oporów pokazując, by puścić ich jeszcze 10cm bliżej odsuwając nasze walizki.

Jedzonko.
Nie akceptując Tomka potrzeby sprawdzenia międzynarodowej jednakowości dań McDonalda chciałam zjeść coś lokalnego. Konieczność skorzystania z WiFi i kontaktu z Szanghajem jednak wygrała i nie zdążyłam z własnym obiadem przed odjazdem pociągu, zadowalając się Tomkowymi frytkami. W SH począwszy od ogórkowej gumy do żucia, a na chińskiej zupce z pierożkami i kluskach z mięsem skończywszy. Chińszczyzna po chińsku to pyszności. W Polsce tego nie zjecie...
Tomek przeszedł u naszego gospodarza przyspieszony kurs jedzenia pałeczkami i idzie mu chyba lepiej niż mi :p

1 komentarz:

  1. monia: przywieźcie ogórkową gumę do PL! i proszę o więcej zdjęć ludzkości w miarę możliwości:)

    OdpowiedzUsuń