Miejsca:

Chiny (23) Kambodża (2) Katar (3) Tajlandia (6)

piątek, 19 lipca 2013

Wylot z Kataru i lądowanie w Bangkoku

Szybka kontrola bezpieczeństwa, małe śniadanko i mogliśmy spędzić kilka godzin w oczekiwaniu na samolot. Nasze kroki zwróciły się ku strefie do spania, czyli zespołowi zacienionych pomieszczeń z dosyć niewygodnymi leżaczkami. Mimo zimna (wiadomo, klimatyzacja na full) i źle wyprofilowanych siedzeń, zmęczenie dało się we znaki - 15 kilometrów piechotą w takim upale posłało nas w objęcia Morfeusza.


Całe szczęście, że droga do samolotu kosztowała nas jedynie kilkanaście sekund na dworze, bo temperatury w dzień są nie do wytrzymania.



Sam samolot to już całkiem spory Boeing 777 z trzema rzędami siedzeń. Lot przebiegł pomyślnie - obsługa robiła wiele, żebyśmy wyszli uśmiechnięci. Dodatkowo urzekły nas bajery w siedzeniach, bo poza standardowymi ekranami dotykowymi z muzyką, mapą czy filmami do dyspozycji był pilot, którym można było zarządzać całym interfejsem. Niespodzianka kryła się z tyłu - obrót urządzenia przekształca je w całkiem funkcjonalny kontroler do gier z pełnowymiarową klawiaturą. Można było dzwonić do innych siedzeń, wspólnie grać w gry (raczej mizerne, chociaż tetris we dwójkę czy popularne "statki" całkiem nas wciągnęły), a nawet zadzwonić satelitarnie do dowolnego miejsca na świecie. W celu wykonania połączenia za jedyne 6 dolarów za minutę, wystarczy przeciągnąć kartę płatniczą przez pilota, który jest jednocześnie terminalem płatniczym. Ot technika.





Przelecieliśmy dosyć nisko nad Dubajem, ale z powietrza wygląda równie rozczarowująco jak Doha. Pustynia, parę wieżowców i autostrady. Nawet sławny Burj Khalifa wygląda z powietrza jedynie jako jedna z większych igiełek na tle pustyni.


Po drodze wystraszyły nas jedynie chmury, które pokrywały cały obszar Indii. Na szczęście lądowanie w Bangkoku to czyste niebo i niezły widok, chociaż wygląda to tak, jakby oświetlone były jedynie drogi.





Bez żadnych przeszkód opuściliśmy nowoczesny terminal, ale nie pomyśleliśmy o jednym - kolejka miejska w nocy nie funkcjonuje. Zmuszeni byliśmy wziąć taksówkę za 700 Bathów (70 złotych) do centrum miasta. Kiedy mówiliśmy o tym, że będziemy jechali do Kambodży, proponowano nam również taksówkę do granicy. Nie przestawiliśmy wtedy myślenia do tutejszych realiów i ruszliśmy w stronę dworca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz