Miejsca:

Chiny (23) Kambodża (2) Katar (3) Tajlandia (6)

środa, 1 sierpnia 2012

HK - dzień drugi i trzeci

Krótko, zwięźle i na temat.
Drugi dzień w HK zaczęliśmy wcześnie, bo spacerem na wschód słońca nad zatoką. Piękne wrażenia i możliwość zobaczenia promenady bez tłumów - gwarantowane.




Po krótkiej drzemce kontynuowaliśmy zwiedzanie, począwszy od negatywnych wrażeń związanych z szukaniem tańszego noclegu. Okazało się, że za 250 HK$ możemy mieć pokój z brudną pościelą i 7cm karaluchami, skąd wybiegłam z krzykiem i w podskokach :P za 350 też nie było najczyściej, też były robale (tylko mniej) i nie było okna. Zmarnowawszy kilka godzin pokornie wróciliśmy więc do pierwotnego lokum, gdzie już zostaniemy do końca pobytu w HK. Po hostelowych perypetiach udaliśmy się na wyspę (prom jest śmiesznie tani, 2 HK$ od osoby), gdzie po małym spacerze pojechaliśmy do dzielnicy Stanley z drugiej strony wyspy zobaczyć tutejszą plażę i targowisko. Nie było to nic nadzwyczajnego, ale przynajmniej wiemy jak wygląda HK bez wieżowców i miejskiego zgiełku. Po powrocie ze Stanley, pochodziliśmy jeszcze nieco po Centralu, ale jak się okazało życie tu kończy się po 21, kiedy to ulice pustoszeją, sklepy są zamykane, a w ciemniejszych ulicach wychodzą na chodniki ogromne karaluchy.


Po powrocie na Kowloon okazuje się, że owa dzielnica wciąż tętni życiem, a neony wzajemnie się przekrzykują. Nie wiem czy Tsim Sha Tsui kiedykolwiek zasypia, ale my tego "zaśnięcia" nie widzieliśmy...

Kolejny - trzeci - dzień w HK, po filetach z kraba i kulkowych gofrach na śniadanie, spędzamy na wycieczce na pobliską wysepkę Lantau.

Rezygnujemy tam z wjeżdżania kolejką linową do wielkiego Buddy, bo nie dość, że odstrasza nas cena (125 HK$ od osoby za tańszą kabinę bez przeszklonego dna), to jeszcze okazuje się, że trzeba czekać godzinę w kolejce w każdą stronę. Szkoda nam czasu na stanie w kolejkach i oglądanie Buddy w tłumie turystów, więc udajemy się autobusem do tutejszej wioski rybackiej Mui Wo.
Nie było tam zbyt wielu turystów ani wielkiego tłumu. Fajnie było zobaczyć spokojniejsze Chiny, gdzie życie biegnie powoli i bardziej tradycyjnie. Z Mui Wo wracamy po ponad godzinnym spacerze do Tung Chung, gdzie wsiadaliśmy do autobusu, i tam robimy małą rundkę po Citygate Outlets, co polecił nam Matmol ze względu na dobre ceny markowych rzeczy. Tym razem jednak większość cen była normalna i nie różniła się zbytnio od Polskich, z wyjątkiem jednego sklepu, w którym przy 90% zniżce była informacja "No fitting". Ponieważ nie umiem kupić nawet najpiękniejszego ciucha nie mierząc go zawczasu, z Citygate Outlets wyszliśmy dość szybko, by poświęcić jeszcze trochę czasu na inne miejsca. I tak wieczór spędziliśmy na Centralu, zjedliśmy kolację w postaci kulkowego gofra (później wrzucę jakieś zdjęcie) i mątwy po japońsku i wróciliśmy do hostelu, by w końcu się porządnie wyspać...

Właśnie koryguję daty Tomka notek, żeby zachować chronlogię bloga. Niech Was więc nie zdziwią jego nieaktualne wzmianki o zaburzeniu jego chronologii, gdy wszystko wróci do normy :)

4 komentarze:

  1. Soho na Centralu późno zasypia, ale Tsim Sha Tsui chyba faktycznie nigdy. Szkoda, że nie wybraliście się kolejką w górę z Tung Chung, a ceny w Citygate... zależy czego szukacie, bo na przykład Ralpha Laurena w takich cenach jak tam nie ma w Europie. Może w USA... Ceny w Chungking Mansion albo zwariowały, albo nie opanowaliście jeszcze umiejętności zbijania cen! Aaa i cieszę się, że HK podoba Wam się bardziej niż Szanghaj,

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet głupi Adidas był droższy niż w Polsce, jedynie jeden sklep miał porządne przeceny o 90%. W Chungking byłem w Canadian 2 razy, kilka razy dzwoniłem, ogólnie męczyłem dziada, oglądałem pokoje (swoją drogą standard o wiele gorszy niż ten co mamy) a i tak nie chciał zejść poniżej 350. Nawet jak go oszukiwaliśmy, że zostaniemy na dużo dni. Może miał zły dzień albo co. Zresztą patrząc na warunki cieszę się, że śpimy tu gdzie śpimy. Jakoś karaluchy mnie zniechęcają ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Grunt, że jesteście zadowoleni. A Canadian nawet na swojej stronie http://canadianhostelhk.com/roomrates.html ma dwójkę za... 28US$, co oznacza, że po targowaniu się na miejscu powinno być jeszcze z 30-40% taniej! Dziwne...

    OdpowiedzUsuń
  4. Może faktycznie jakaś podróba albo co, powoływałem się na przyjaciół, którzy spali za 200 i wcale go to nie ruszało... albo tak jak pisałem wcześniej, zły dzień albo co, bo miałem wrażenie, że chciał się nas jak najszybciej pozbyć.

    OdpowiedzUsuń